Pomelon 2023: Aleksandra Utracka-Skoczeń
- 28 Wrz, 2023
- Blog
To już ostatni wpis z serii wywiadów z finalistami plebiscytu Pomelon 2023. Na koniec mamy dla Was rozmowę z Aleksandrą Utracką-Skoczeń nominowaną w kategorii Dobry influencer.
Dobry influencer: Aleksandra Utracka-Skoczeń
Wokalistka rozrywkowa, śpiewaczka operowa, mama i niezwykle wrażliwa kobieta. Dla nas – bohaterka. Rodzicielską codzienność naznaczoną niepełnosprawnością przyjmuje z pokorą i uśmiechem. Ujmuje nas szczerością, zachwyca siłą i mądrością życiową. Przeczytajcie rozmowę z Aleksandrą Utracką-Skoczeń.
Opowiedz mi, proszę, jak to się stało, że postanowiłaś podzielić się fragmentami swojego życia w internecie?
Aleksandra Utracka-Skoczeń: W zasadzie ta myśl pojawiła się we mnie za sprawą Tosi. Przed jej narodzinami byłam mamą starszej, zdrowej córki i nie czułam potrzeby pokazywania swojego życia w internecie. Pojawienie się doświadczenia niepełnosprawności otworzyło przede mną zupełnie inny świat, w którym walczyłam o zdrowie mojego dziecka i moje życie uległo diametralnej zmianie. Na początku stworzyłam bloga, na którym publikowałam bardzo osobiste felietony. Miały one dla mnie wartość terapeutyczną, gdyż dzieliłam się swoimi przeżyciami. Docierałam w ten sposób do ludzi, którzy przeżywali podobne trudności, zmagali się z macierzyństwem naznaczonym chorobą. Przedłużeniem moich ówczesnych tekstów jest książka pt. Tak Cię Kocham, w której opisuję rodzicielską codzienność z Tosią. Mój obecny profil na Instagramie to swoisty pamiętnik, w którym pokazuję innym, ale przede wszystkim przypominam sobie, że warto żyć. Mimo wszystko.
Piszesz w nim o macierzyństwie bez lukru, czym ono dla Ciebie jest?
AUS: Pamiętam, gdy po raz pierwszy zostałam mamą i w zasadzie każdego dnia przeżywałam małe „końce świata”: pierwsza gorączka, niewyspanie, trudności w wyjściu na spacer. Wydawało mi się, że jest szalenie ciężko. Potem urodziła się Tosia i poznałam trud walki o życie, zmagań nieprzystających do tamtych problemów. Z dzisiejszej perspektywy to pierwsze doświadczenie wydaje się być błahostką. To dla mnie oczywiste, że uczucia zmęczenia i bezradności są zupełnie naturalne w rodzicielstwie, bez względu na to, jakie ono jest. Każdy ma jednak swoją drogę do przejścia, a moje macierzyństwo jest po prostu inne. Choć niektórym jawi się jako męczeństwo, to właśnie w nim odnajduję motywację do działania i radość. Gdy moja córka nie jest w stanie czegoś zrobić, chcę jej pokazać, że matka da radę. Przykładowo, gdy pojechałam w Bieszczady, okazało się, że moja kondycja nie dorównywała planowanym górskim wycieczkom. Śmialiśmy się z moim mężem, że to wyprawa seniorów. Gdy pojawiały się myśli: „Nie ma opcji, zaraz zawrócę i będę szła z górki!”, zamieniałam je na: “Dobra, idę w intencji Tosi, bo ona nigdy nie będzie miała możliwości zobaczyć tych niezwykłych widoków, poczuć tego zapachu wolności”. To ona pokazuje mi każdego dnia, żeby działać mimo wszystko. Uczy mnie też, czym jest bezwarunkowa miłość. Widzę w jej postawach szczerość i czystość, która wiąże się z tym, że Tosia wyraża się poprzez dwie emocje: radość i złość, np. jak czegoś bardzo chce, a nie może dostać (śmiech). W jej zachowaniu nie ma kalkulacji, wyrachowania czy manipulacji. Każdego dnia uczy mnie dystansu i pokory do świata.
Jak połączyłaś potrzebę terapii z miłością do muzyki?
AUS: Przyszedł w moim rodzicielstwie taki moment, w którym miałam ogromną trudność w egzekwowaniu od Tosi prostych poleceń. Nie działały komunikaty o myciu zębów czy kąpieli. Zaczęłam wówczas spontanicznie wymyślać rozmaite piosenki. Okazało się, że właśnie tym przykuwam jej uwagę i zachęcam do działania! To była nasza niezwykła forma komunikacji. Po raz kolejny doświadczyłam wielkiej mocy muzyki w terapii osób ze spektrum autyzmu i niepełnosprawnością intelektualną. Postanowiłam podzielić się tym doświadczeniem z innymi, m.in. poprzez płytę Śpiewanko-masowanki. Od lat też uczę dzieci, młodzież oraz dorosłych uwalniania głosu i oddechu. Od tych ostatnich wielokrotnie słyszę, że nie umieją śpiewać, a ich głos jest brzydki. Powinien być inny, lepszy…Już dzieci, nawet te najmłodsze, mają w sobie pełno fałszywych przekonań, że powinni być lepsze, szybciej się uczyć, robić postępy. Kładzie się nacisk na karierę i zdobywanie nagród. Ten pęd ku byciu lepszą wersją siebie jest wykańczający, bo nie ma w nim miejsca na oddech, na wsłuchanie się w swoje ciało i jego naturalne ograniczenia. Zaczynamy udawać, blokować emocje, czyli swój głos. Bo skoro nie jesteśmy w stanie sprostać oczekiwaniom, co nam pozostaje? Rodzi to we mnie wielki bunt. Śpiew towarzyszy ludzkości od zawsze, zarówno w tych najważniejszych momentach, jak i w zwykłej codzienności. Babki śpiewały, drąc pierze, ale pieśni wykonywano także na wielkich uroczystościach. Nikt nie zwracał wówczas szczególnej uwagi na umiejętności wokalne. Liczyła się intencja, działanie. Dziś słyszę od rodziców, że nie mają odwagi śpiewać dziecku kołysanek, bo nie mają talentu! Śpiew ma wartość terapeutyczną dla wykonującego, a rozwojową dla naszego najmłodszego odbiorcy. Nie bójmy się usłyszeć swojego głosu! Dziecko czuje nasze dobre intencje i w ogóle nas nie ocenia.
Co najbardziej cenisz w swoim życiu zawodowym?
AUS: Przede wszystkim wolność. Zawód muzyka niejednokrotnie wiąże się z obciążającą odpowiedzialnością za wykonanie i napawa nas to lękiem. W dużej mierze to my sami nakręcamy się w obawie, że popełnimy błąd i nie spełnimy cudzych oczekiwań. Stąd też często wybieramy repertuar nie pod kątem możliwości naszego głosu, ale taki, który sprawi, że wszyscy padną z wrażenia, że potrafimy tak „wyciągnąć”, dodać taki trudny ozdobnik. Ja także musiałam to w sobie przepracować, kiedy zaczęły się moje problemy z głosem. Okazało się, że nie potrafiłam mówić NIE. Zamiast myśleć o sobie, o tym czego ja chcę i potrzebuję, mówię głosem, ale cudzym. Motywowana właśnie fałszywymi przekonaniami, w które skutecznie uwierzyłam. Bycie mamą Tosi uświadomiło mi, że jestem człowiekiem kompletnym. Wszystko, co się w moim życiu wydarza jest ważne i potrzebne. Te lekcje wpłynęły mój głos i sposób śpiewania. Nie muszę nikomu niczego udowadniać. Ludzie chcą słuchać prawdy. Bo ona zawsze wyzwala.
Zgromadziłaś wokół siebie niezwykłe grono osób. Co to dla Ciebie oznacza?
AUS: Obecność tej społeczności w moim życiu to absolutnie wzruszająca sprawa. Wśród nich są osoby pokiereszowane przez los, także opiekunowie dzieci z rozmaitymi trudnościami. Jednak zdecydowana większość to osoby bezdzietne lub rodzice zdrowych dzieci. Jest w tym coś niesamowitego, że odnajdują dla siebie wartość właśnie na moim profilu. Często koresponduję z nimi w wiadomościach prywatnych. Obdarzają mnie wówczas historiami, którymi nie mogli się z nikim podzielić. Zawsze staram się im odpowiadać – przecież ludzie pokazują mi kawałek swojego serca! Czasem ta otwartość wobec mnie jest dla nich jakąś formą terapii, ostatniej deski ratunku. To dla mnie wielka odpowiedzialność, ale też niezwykły przywilej.
Dziękuję Ci za tę niezwykle wrażliwą rozmowę!
AUS: Również Ci dziękuję, a przede wszystkim chcę podkreślić, jak bardzo jestem wdzięczna za nominacje i wszystkie oddane na mnie głosy. To dla mnie niezwykłe wyróżnienie i zaskoczenie! Nieraz słyszy się, że trudno znaleźć na Instagramie wartościowe treści, ale to nieprawda. Jest mnóstwo kont, których autorzy dzielą się swoimi niezwykłymi historiami i tym bardziej doceniam, że wybraliście spośród nich właśnie mnie.
Rozmawiała Agnieszka Kijowska
Głosowanie - Pomelon 2023
Wybierzmy razem zwycięzców plebiscytu Pomelon 2023! Przez cały wrzesień na naszej stronie trwa GŁOSOWANIE, gdzie każdego dnia czekamy na Wasze głosy. Z kolei na blogu i w aplikacji znajdziecie wywiady z finalistami. Ale to nie wszystko! Zaglądajcie też na nasze media społecznościowe, ponieważ organizujemy konkursy we współpracy z twórcami.