Blog

Stefek Burczymucha – muzyczny audiobook pomelody

Stefek Burczymucha – muzyczny audiobook pomelody

Stefek Burczymucha to wiersz, którego nie może zabraknąć w żadnym zbiorze poezji dziecięcej. Zatem nie mogliśmy go pominąć i w naszym albumie Klasyczne bajki polskie. To zresztą tekst, który aż prosi się o nagranie w formie audiobooka. Brawurowe przechwałki chłopca i ich konfrontacja z życiowym, niemal mrożącym krew w żyłach spotkaniem z „potworem” stanowią nie tylko pole do popisu dla lektora, ale też dają możliwość ciekawej, pobudzającej wyobraźnię oprawy muzycznej.

W audiobooku pomelody zuch nasz trąbi swe pochwały w iście hollywoodzkim stylu. Po patetycznym, kinowym wstępie rodem z Indiany Jonesa, muzyka i dźwięki towarzyszące chojrackiemu monologowi Stefka odmalowują jego domniemane przygody i wyczyny. Nasz bohater w kontekście tych dźwięków brzmi jak ktoś, komu lepiej nie wchodzić w drogę. Historia zaśnięcia i pobudki na sianie pozostaje w klimatach kinowych, tym razem jednak zmieniamy gatunek z filmu przygodowego na mrożący krew w żyłach horror… Przerażeniu Stefka towarzyszą przeszywające smyczki i cytat z pogrzebowej melodii Dies irae, wykorzystywanej nieraz w muzyce klasycznej (np. w Danse macabre Saint-Saëns’a czy w Symfonii fantastycznej Berlioza) jako symbol czegoś strasznego i nieuniknionego.

Pamiętajcie, że dobre audiobooki dla dzieci pozwalają w zupełnie inny sposób rozwijać wyobraźnię i wrażliwość, a także ćwiczyć koncentrację i wnoszą w naszą codzienność zupełnie nową jakość, o czym pisaliśmy już w jednym z poprzednich wpisów. Warto więc poznać inne nasze audiobajki dla dzieci, np. wiersz Paweł i Gaweł, o którym więcej możecie przeczytać tutaj.

Stefek Burczymucha – cały wiersz

O większego trudno zucha, 

Jak był Stefek Burczymucha… 

— Ja nikogo się nie boję! 

Choćby niedźwiedź… to dostoję!

Wilki?.. Ja ich całą zgraję

Pozabijam i pokraję! 

Te hijeny, te lamparty, 

To są dla mnie czyste żarty! 

A pantery i tygrysy

Na sztyk wezmę u swej spisy! 

Lew!… Cóż lew jest? — kociak duży! 

Naczytałem się podróży! 

I znam tego jegomości, 

Co zły tylko kiedy pości. 

Szakal, wilk?… Straszna nowina! 

To jest tylko większa psina!…

(Brysia mijam zaś z daleka, 

Bo nie lubię, gdy kto szczeka!)

Komu zechcę, to dam radę! 

Zaraz na ocean jadę, 

I nie będę Stefkiem chyba, 

Jak nie chwycę wieloryba! — 

I tak przez dzień boży cały

Zuch nasz trąbi swe pochwały. 

Aż raz usnął gdzieś na sianie… 

Wtem się budzi niespodzianie,

Patrzy, a tu jakieś zwierzę

Do śniadania mu się bierze. 

Jak nie zerwie się na nogi, 

Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi — 

Pędzi, jakby chart ze smyczy… 

— Tygrys, tato! tygrys! — krzyczy. 

— Tygrys?… ojciec się zapyta. 

— Ach, lew może!… miał kopyta

Straszne! Trzy czy cztery nogi, 

Paszczę taką! Przytem rogi… 

— Gdzież to było? 

— Tam na sianie, 

Właśnie porwał mi śniadanie… 

Idzie ojciec, służba cała, 

Patrzą… a tu myszka mała, 

Polna myszka siedzi sobie

I ząbkami serek skrobie!… 

Choćby niedźwiedź… to dostoję! – Minisłowniczek

Choć wiersz Marii Konopnickiej powstał w zupełnie innej epoce, ponad 100 lat temu, w jego warstwie tekstowej jest zadziwiająco mało archaizmów. Jeśli coś dziwi nasze dzieci przy słuchaniu tego wiersza, to raczej jego kontekst kulturowy, ale o tym za chwilę. Tutaj wyjaśnimy tylko kilka wyrażeń, które mogą brzmieć obco nie tylko dla najmłodszych, ale i dla całkiem dojrzałych odbiorców.

Zuch – może to jeszcze nie archaizm, ale już rzadko używane słowo. Dzisiaj powiedzielibyśmy o Stefku „zawadiaka”, „chojrak”, czy nawet „kozak”;

Choćby niedźwiedź… to dostoję! – po prostu „dam mu radę”, „stawię mu czoła”;

Na sztyk wezmę u swej spisy! – spisa to rodzaj włóczni z osadzonym na niej metalowym ostrzem, które Konopnicka nazwała sztykiem, choć w słownikach i encyklopediach sztyk to bagnet;

Pościć – to słowo może też nie całkiem obce, jednak rzadko już występujące w kontekście życia codziennego, a oznacza ono po prostu „mało lub wcale nie jeść”. Innymi słowy: lew jest zły tylko wtedy, gdy jest głodny;

Trwoga - bardzo silny strach, przerażenie.

Biegnie ojciec, służba cała… kontekst kulturowy wierszy Marii Konopnickiej

Maria Konopnicka (1842-1910) uchodzi za jedną z najważniejszych polskich autorek literatury dziecięcej. Spod jej pióra wyszły niezliczone wiersze, powieści i bajki dla najmłodszych czytelników. Jednak zaskakująco niewiele z nich prawdziwie przetrwało próbę czasu. Owszem, jej utwory znajdziemy w spisach lektur i w zbiorach dziecięcej poezji, jednak, poza Stefkiem Burczymuchą, niewiele z nich wzbudza szczere zainteresowanie dzisiejszych dzieciaków. Poza tym współcześni badacze jej twórczości uważają, że sztandarowej poetce szkolnych akademii zrobiono krzywdę, ponieważ przez ostatnie sto lat praktycznie jej nie czytano – nią się posługiwano.

Nie ujmując nic z wartości literackiej takich książek jak O krasnoludkach i sierotce Marysi czy Szkolne przygody Pimpusia Sadełko, trzeba jednak zauważyć, że dla współczesnego odbiorcy są to historie trudne w odbiorze. I choć twórczość Konopnickiej nie jest pozbawiona fantazji i humoru to jest ona bardzo silnie osadzona w rzeczywistości, w której żyła autorka. W rzeczywistości, która dla najmłodszych czytelników jest obca i wymaga dodatkowego tłumaczenia. Kto z Was nie spotkał się, czytając właśnie Stefka Burczymuchę z pytaniem: „Jaka służba?”, albo przy wierszu Pranie (Pucu, pucu, chlastu, chlastu), z wyrazem zaskoczenia na twarzy pociechy przy słowach Ja i praczki już nie biorę, tylko co dzień sama piorę? Takie silne osadzenie w kontekście kulturowym powoduje, że wiele wierszy Konopnickiej jest niezrozumiałych dla dzieci przy pierwszym odbiorze. Ale z drugiej strony jest to również wartość dodana, bo na podstawie tych wierszy możemy opowiadać najmłodszym, jak kiedyś wyglądało życie i relacje społeczne. 

W co się bawić?

Każdy audiobook może być inspiracją do dalszej zabawy. Oto kilka naszych propozycji aktywności inspirowanych wierszem Stefek Burczymucha:

- własna ścieżka dźwiękowa – spróbujcie ze znanych sobie utworów ułożyć własny soundtrack do Stefka Burczymuchy. Zastanówcie się, jaki charakter powinna mieć muzyka, odpowiadająca kolejnym scenom. Może macie jakieś ulubione tematy filmowe, które dobrze by tu zagrały?

- teatrzyk – spróbujcie odegrać wierszyk w domowym teatrzyku. Zróbcie casting do głównej roli. Jako, że słynny monolog Stefka jest dość długi, dozwolona jest improwizacja!

- ilustracje do bajki – przygotujcie swoje ilustracje do wiersza. Technika dowolna – mogą być farby, kredki, pastele... Lista domniemanych przygód Stefka może być tylko punktem wyjścia. Może narysujecie swoją wymarzoną, niebezpieczną podróż i spotkanie z niezwykłymi zwierzętami?

- alternatywne wersje – a może tak wymyślić własną historyjkę? Może ją trochę uwspółcześnić? Czym mógłby się przechwalać dzisiejszy Stefek? I czego mógłby się wystraszyć?

Świetna zabawa gwarantowana!

Zaloguj się

Menu

Twój koszyk

Nie ma produktów w Twoim koszyku