NADIA WANOT Sklep z muzyką

 

I O pewnym mieście i jego mieszkańcach przedziwnych

 

O, witajcie! Książkę macie? Świetnie! Na co więc czekacie? Oj tak, na mnie… Już, już, siadam, I co trzeba - opowiadam.

 

Chcecie kawki? Ach, rozumiem… Nie ten wiek… i dobrze w sumie. To poduszkę sobie weźcie!

 

A ja - powiem wam o mieście* W którym zaszły dziwne rzeczy. O muzyce, która leczy, O mówieniu co się czuje…

 

Ale! Już nie spojleruję.

 

*Pewna automapa znana Dała temu miastu bana… Wiec gdy nazwy się dowiecie Nie szukajcie w internecie, Nie pytajcie wróżek we śnie! Ot - po prostu w nią uwierzcie.

 

Nazwa miasta: Cichowice.

 

Cicho! Nie śmiać się, nie krzyczeć. Dzieci? Cicho i nie płakać! Chcecie skakać? W ciszy skakać! A dorośli? Ich problemy?

 

Cicho, cicho i bez ściemy Teczka, laptop, no, rodacy Nie marudzić, iść do pracy.

 

Poznajcie kilku mieszkańców Cichowic:

 

Pani Lidzia i jej dzidzia Chciały by ich nikt nie widział I nie słyszał! Wzorem Duszka, Wciąż chodziły na paluszkach. Wielki tytuł Króla Ciszy?

 

To domena pana Miszy! (Tutaj powiem wam na boku… Milczy już od ponad roku!)

 

Mak ma zawsze w torbie ładnej, By go zasiać gdzie popadnie -Toż to Ogrodniczek Józio, Z wciąż zamkniętą krągłą buzią. Jego rozpoznawczym znakiem: Cisza, jakby zasiał makiem.

 

Ciężko idzie pani Róży… Cisza to trud dla niej duży, Więc ploteczki i nowinki Mówi raz na pół godzinki!

 

Państwo Alicja i Filip Twierdzą, że nie było chwili Kłótni nigdy między nimi!

 

Jak? Po prostu: nie mówili Nic do siebie. Ani słowa.

 

W ich małżeństwie - zbędna mowa.

 

(Wszystkich tutaj nie pomieszczę, Choćbym miał godzinę jeszcze. Nie wystarczy nocy całej… Dajcie rączki, chodźmy dalej.)

 

II O Grajku, jego rodzinie i otwarciu sklepu

 

Do Cichowic, przez przypadek (Bo akurat tam był spadek) Trafił Grajek z Klarą (córką), Psem, papugą, żółwiem, kurką, Trąbką, fletem, saksofonem I puzonem - starym złomem.

 

I tak dalej. Było tego…

 

Tyle co w Arce Noego.

 

Grajek pędził ulicami, Aby sklep z instrumentami Swój otworzyć w centrum miasta Radość jego?.. OLBRZYMIASTA!

 

Taka, że go nie przejęło, Gdy na miejscu Klarę wcięło…

 

„Tato, słyszysz jak tu cicho?” „Śpią na pewno, niech to licho… Trudno, będą mieć pobudkę!” „Śpią? Nie sądzę, za minutkę Będzie trzecia… chociaż… może Mają drzemkę o tej porze?”

 

Tata Grajek już nie słuchał Bo mu przecież wprost do ucha Zaśpiewały ptaszki wnet, Więc poszedł urządzać sklep.

 

Najpierw: szyld. Co najważniejsze? SKLEP Z MUZYKĄ - to po pierwsze TYLKO JEDEN W CAŁYM ŚWIECIE - to po drugie, a po trzecie ZNAJDZIESZ TU MUZYKAMENTY I VOUCHERY NA PREZENTY

 

Wyciągnęli wszystkie flety Dzwonki, werble i klarnety… Meble wszystkie wyczyścili, Nie stracili ani chwili!

 

Skąd ten zapał w nich, spytamy? „Jutro sklep nasz otwieramy!”

 

III O nieprzychylnych jegomościach

 

Chyba trudno im tu będzie, Co kto obok sklepu przejdzie, Zerka na szyld z miną srogą… Zbacza, by iść inną drogą Lub odwrotnie: chce sklep zbadać, Więc - poczyna się zakradać! Wchodzi, zerka i… ucieka.

 

(A już za zakrętem czeka Detektywów tuzin nowych By nie uciec… niegotowych.)

 

I ci wszyscy jegomoście Spotykają się przy moście By omówić z sobą sprawę. Wnioski mają nieciekawe…

 

Co szeptają między sobą mieszkańcy:

 

„Instrumenty w Cichowicach? Nonsen, absurd i kaplica.”

 

„Ja się zgadzam, drogi Panie, Moja stopa tam nie stanie.” „Trzeba jakoś ich wypędzić, Zanim zaczną głośniej ględzić!” „To, to nic! Przez klucza dziurę Ja widziałam psa i kurę!”

 

„A ten dźwięk saksofonowy? Już dostaję bólu głowy…”

 

„Co za pech, że tu akurat Się znalazła dla nich dziura.”

 

Grajek z Klarą i hałastrą - Co też robią, gdy ich miasto Całe skreśla i odrzuca?

 

Piesek - przy pianinie kuca, Tworząc swą balladę drugą, Chórki robią żółw z papugą.

 

Klara z kurką ćwiczą walca, Kura liczy rytm na palcach, Grajek chrapie na kanapie, Gdy ktoś wchodzi, w śnie go łapie. „Tu w tym sklepie, jak w kryjówce… Żart ci powiem o altówce!”

 

IV O pierwszej orkiestrze w historii Cichowic od 966 roku

 

Bez klientów dni: czterdzieści. Grajek się już w spodnie mieści. Schudł mu portfel i brzuch wielki. „Trudno! Mogę jeść precelki” Rzekł i nagle… dziw nad dziwy! W drzwiach przystanął ktoś prawdziwy… Ogrodniczek, mały Józio Który milczał dni tak dużo, A przemówił: „Chcę zrozumieć…

 

Co tu można kupić w sumie?”

 

Grajek musiał ruszyć głową, By połączyć mózg z przemową Wielką i nie byle jaką, Na okazję właśnie taką.

 

Wielka i nie byle jaka przemowa Grajka na okazje specjalne:

 

„Instrumenty… dodam więcej: Tutaj można leczyć serce, Swe emocje, myśli, uszy Można śmiać się, albo wzruszyć. Droga wolna, tu poducha Można usiąść i posłuchać Jak gra z gracją flet poprzeczny Albo jaki niedorzeczny Jest mój puzon, stara krowa Każdy dźwięk się przy nim chowa.. Albo palce, jakby w glinie Można zanurzyć w pianinie Co się zagra? Co się stworzy? Może odę do przestworzy, No a może nic. I tyle!

 

I przed niczym czoło chylę!

 

Może chodzi o zabawę?

 

Nie o wielką, ważną sprawę?

 

W naszym sklepie można śpiewać, Albo tańczyć, albo ziewać.

 

Słów swej pieśni już nie chować I ją przy nas… zafałszować!”

 

Józio głośno przełknął ślinę. Krzyknął: „WRÓCĘ ZA GODZINĘ!”

 

Wybiegł! Dokąd on tak leci?! Wrócił… a z nim… tuzin dzieci! Przyprowadził całą klasę, Żeby bawić się hałasem.

 

Najpierw - wstyd i czerwień twarzy, Potem - każdy się odważył Stuknąć palcem w tamburyno. Zaraz - dźwięki jakieś płyną Z fletu albo kontrabasu.

 

Nie minęło trochę czasu… Każdy już instrument trzyma, Klara lekcję rozpoczyna Uczy wszystkich jak grać “C” Wszyscy grają. Stroją? Nie.. „Nic nie szkodzi!” mówi Grajek. I grać nikt już nie przestaje.

 

Z muzyką się w mig tak zżyli, Że orkiestrę założyli.

 

(Póki co - nie brzmi to dobrze Trochę jakby wycie bobrze Albo dzidzia podczas szczepień… Trudno. Będzie tylko lepiej)

 

V

 

Jak się sprawy potoczyły? Wpierw… dwie Mamy dołączyły. Chociaż czuły dużo lęku, Czy nie będą mieć na pieńku Z mieszkańcami… Po kryjomu Nic nie mówiąc i nikomu Przyszły na orkiestry próbę. (Bardzo chciały grać na tubie.)

 

Potem, w wielkiej tajemnicy Dołączyli trzej prawnicy Bo od dawna czuli coś… Jakby… ciszy mieli dość. „Lubię ciszę, przyznam szczerze. Ale w dźwięki… chyba wierzę.” Wyznał jeden kiedyś w biegu I przekonał dwóch kolegów.

 

Co za heca! Już wam piszę!

 

W sklep wpuszczono pana… Miszę*! Przyszedł w czarnej kominiarce Żeby pograć na fujarce!

 

Wyznał wszystkim orkiestrantom „Tak naprawdę… Powiem wam to… Co dzień pod swe łóżko wchodzę (Lecz upewniam się po drodze Że nikogo nie ma. NIGDZIE!

 

I że do mnie nikt nie przyjdzie…) Potem… gadać rozpoczynam, Śpiewam sobie „DYYNA - DYYNA” Tak że potem, HA HA HA Nic nie mówię resztę dnia!”

 

* Pan Misza to oczywiście nikt inny, jak Wielki Król Ciszy. To znaczy… kiedyś uważano go za Wielkiego Króla Ciszy.

 

Prędko, jakby letnia burza Dołączyła pani Róża.

 

„Przyszło wam kiedyś do głowy, Że mam talent operowy?

 

Tak, tak, drodzy! Talent wielki! Głosem umiem tłuc butelki! Zapomniałam! Że za salą ROZMAWIAJĄ Filip z Alą Chyba o to jest dyskusja Że potrzebna mu perkusja!

 

Ona za to chce pianino Wspólną randkę oraz kino..?”

 

Po kolei, dzień po dzionku Przychodzili - bez wyjątku Wszyscy tamci jegomoście, Nielubiący jednogłośnie Sklepu Grajka oraz Klary. Pierwszy - kupił trzy gitary. Drugi kupił rymowanki, Setny - złote przeszkadzajki.

 

A co na to Grajek z Klarą?

 

Ledwo, ledwo wyrabiają! Koncertują wieczorami, W dzień handlują voucherami.

 

Non stop też się ktoś weseli, Bo ci wszyscy, co milczeli Krzyczą „kocham!” co dzień wespół, Więc weselny powstał zespół.

 

I tak dalej, i tak dalej…

VI O ostatecznych wnioskach końcowych dla wszystkich dużych i małych

 

I na koniec opowieści, Przemądrzanie chciałbym zmieścić… O tej ciszy w Cichowicach Rozrośniętej po ulicach.

 

Pełna była skrytych dźwięków, Wyciszonych ludzkich lęków, Była cicha, bo po cichu Każdy trzymał chęć okrzyku! Fałszów pod prysznicem zdrowych, Wyrzucenia ze swej głowy Tych piosenek bez morału I melodii bez finału…

 

Każdy chciał grać na puzonie Nawet jeśli tylko żonie..

 

W dzwonki walić na kolanie Nawet jeśli tylko mamie.

 

Teraz… uczą się od nowa Sztuki w sobie już nie chować.

 

A relacje swe naprawić.

 

Wspólnie śmiać się, wspólnie bawić Zamiast tylko mówić „ciiiii!

 

Nie mów, bo przeszkadzasz mi!”

 

Koniec bajki, moi mali. Brawo dla tych, co słuchali! Brawa dla tych, co już chrapią! (Może we śnie dźwięki łapią?) A kto czytał, temu w pas Ja się kłaniam. Żegnam was!

 

Grajek, który wcielił się dla was w rolę narratora opowieści

Zaloguj się

Menu

Twój koszyk

Nie ma produktów w Twoim koszyku