Blog

Męskie muzykowanie - ktokolwiek widział, ktokolwiek wie

Męskie muzykowanie - ktokolwiek widział, ktokolwiek wie

Dzień ojca to znakomita okazja, by celebrować męskość. Nie mogliśmy zatem przegapić okazji, by zrobić to w iście pomelodiowym stylu i puścić oczko do ukochanych tatusiów. Właśnie dlatego do naszego sklepu trafiło 20 egzemplarzy najbardziej męskich dzwonków pentatonicznych na rynku. Męskich, bo czarnych. Jak smoła. Jak dusza prawdziwego faceta. Mrocznych do bólu. Że co?!

 

Mężczyźni a muzyka

Kojarzysz te memy porównujące kosmetyki kobiece do męskich? Damskie są różowe, kwieciste, pachnące milionem olejków eterycznych, a męskie - czarne, z trupią czaszką, z ekstraktem krwi byłego Twojej kobiety… Czy jakoś tak. W świecie stereotypów męskie znaczy dominujące, agresywne, bez sentymentów. 

Dodatkowo cała historia sztuki to istne męskie imperium. Większość znanych nam klasyków to przecież faceci: Bach, Chopin, Beethoven, Haendel. Mniej klasycznie: Queen, The Beatles, The Rolling Stones. Nie trudno znaleźć mężczyzn w muzyce. A jednak większość osób myślących: “muzykowanie z dzieckiem jest super” to kobiety. Widzimy to po statystykach sklepu (prawie 80% klientów sklepu pomelody to kobiety!), aplikacji czy Waszych filmikach w mediach społecznościowych. Mama z dzieckiem to widok, który kompletnie je zdominował. W czasach, gdy próbujemy zrównać proporcje w rodzicielstwie pomiędzy mamą a tatą, przypisywanie muzykowania konkretnej płci wydaje się odrobinę   niedorzeczne. Przecież badania, cyferki, opracowania z zakresu biologii czy nauk humanistycznych mówią same za siebie - muzyka korzystnie wpływa na dziecko. BEZ DYSKUSJI. I nikt tam nie wspomina, że prowodyrem takich aktywności musi być mama. Co więc poszło nie tak? 

 

Muzykowanie jest niemęskie

Czas na kolejne wspomnienia: kroczący po szkolnych korytarzach chłopcy z gitarą na plecach. Śpiewający przy ognisku licealiści. Studenckie kapele, na których koncerty przychodziły wzdychające koleżanki i nikt więcej. Hot or not? Dziś możemy widzieć to inaczej, ale to było po prostu sexy! A dziś na palcach jednej ręki policzymy ojców, którzy łapią dzwonki czy inne instrumenty w dłoń i muzykują z dzieciakami.

 

Nie umiem śpiewać / grać.

Nie będę się ośmieszać.

A komu to potrzebne?

 

Wstyd ogarnia nas na samą myśl, że mielibyśmy tak "publicznie", czyli przed swoim potomkiem wykonać jakąś piosenkę. Dlatego nie po raz pierwszy i na pewno nie po raz ostatni pochylmy się nad zagadnieniem: a komu to potrzebne? Najprościej rzecz ujmując - WAM. Wszak korzyści płynące nawet z niedoskonałego śpiewu są ogromne! Ma on wpływ na zdrowie psychoemocjonalne, a nawet fizyczne dziecka. Dzieje się tak dlatego, że obszary w jego mózgu odpowiedzialne za przetwarzanie informacji pozostają aktywne tak długo, jak rodzic śpiewa. Dodatkowo, głos rodzica jest dla malucha najważniejszy i kojarzy się z bezpieczeństwem. Od zarania dziejów śpiew towarzyszył człowiekowi w najważniejszych momentach życia, ale też w codzienności i był dla niego czymś zupełnie naturalnym. To współczesna kultura sprawiła, że jest czymś zarezerwowanym dla profesjonalistów lub… mam. Podobnie jest z grą na instrumentach! Wspólne muzykowanie tworzy głębokie więzi, fantastyczne wspomnienia, a jego nadrzędnym zadaniem nie jest dążenie do perfekcji, tylko dobra zabawa i twórcze spędzanie czasu. Ponadto muzyka:

 

• usprawnia procesy zapamiętywania, 

• rozwija obszary mózgu, które odpowiadają za naukę języków, 

• pomaga radzić sobie z emocjami,

• redukuje stres u rodzica i dziecka

Co ważne - każde dziecko ma potencjał muzyczny. KAŻDE!

Skoro mężczyźni kangurują noworodki po narodzinach, akceptując wszystkie płynące z tego korzyści, to czas na męskie granie! I nie mamy tu na myśli koncertów w mieście na Ż… To po prostu idealny sposób na wyrażanie siebie, budowanie relacji i wszechstronny rozwój. Wiemy, że wypracowanie sobie tego zwyczaju bywa trudne, zwłaszcza przy pierwszym dziecku, kiedy wszystko jest nowe. Czy nie wspaniale byłoby mieć jednak swoje “COŚ”, ojcowskie rytuały, muzyczne tradycje? Zanim dziecko wsiądzie na rower, muzykujcie. Obiecujemy, że się opłaci.

 

Bo tak naprawdę…

Każdy ma prawo lubić takie kolory, jakie chce. Szok! Czarne dzwonki to tylko pretekst do zainspirowania się wzajemnie, do zachęcenia ojców do wspólnego grania z dziećmi. A nasz instrument.. no cóż. Może stać się cudownym prezentem dla mamy piątki maluchów lub dla zbuntowanego nastolatka, który poprzez muzykę wyraża siebie, dla ojca, babci, wnuczka, córki. Bez względu na to kim jesteśmy, budujemy w ten sposób bezpieczne więzi, oswajamy emocje swoje i bliskich, tworzymy połączenia neuronowe w mózgu dzieci i zapewniamy sobie fantastyczny czas. Najważniejsze, by nie wstydzić się z obawy przed brakami w umiejętnościach muzycznych czy wokalnych przed naszymi pociechami. I do tego dziś chcemy Was zachęcić. Sztuka jest dla wszystkich, wykorzystajmy jej moc! A Wy, muzykujący ojcowie pomelody, ujawnijcie się w mediach społecznościowych!

Czarne dzwonki pentatoniczne

Czarne dzwonki pentatoniczne. Pokryte dymem z cygara i łzami byłej dziewczyny. Męskie do granic. A tak naprawdę to nasz manifest, że muzykowanie jest dla każdego bez względu na płeć czy umiejętności, bo przynosi korzyści zarówno małym, jak i dużym. Idealny prezent dla taty, babci czy nastolatka.

 

Produkt dostępny jedynie w 20 egzemplarzach.

 

Zaloguj się

Menu

Twój koszyk

Nie ma produktów w Twoim koszyku